Trwają u mnie przygotowania do Wielkiego Formatu. Przygotowania też niemałego formatu, bo się dużo syfu narobiło. To, że swoje życie próbuję jakoś po części uporządkować, wiadomo nie od dziś. Wiadomo też, że raczej kiepsko mi to wychodzi. Zarówno w tym psycho-mentalnym, jak i bardziej fizycznym sensie (chociaż dziś na prośbę siostry wyniosłam śmieci i staram się przynajmniej gary myć po sobie na bieżąco). Postanowiłam jednak zrobić porządek z moim staruszkiem- laptopem, bo szkoda byłoby gdyby nagle odmówił współpracy, a sporo syfu się na nim narobiło. Zaniedbałam się trochę jeśli chodzi o robienie back-upów na bieżąco, więc teraz codziennie jakaś część danych zostaje sprawdzona, to co niepotrzebne usunięte, a to co potrzebne - przenoszone na wirtualne dyski w celu zachowania na przyszłość i ewentualnego zgrania tego co najpotrzebniejsze z powrotem po tym jak już zrobię sobie reinstalację systemu.
Co zabawne- zaczęłam nawet porządkować sobie zakładki w przeglądarce! Nie spodziewałam się, że jest tego aż tyle. Stanowczo zbyt dużo jak na zakładki. No i posegregowane tylko częściowo. Sprawdzam więc te linki przypominając sobie przy okazji dawno już zapomniane, a ciekawe strony, kategoryzuję, usuwam adresy prowadzące do nikąd...
Jak już posprzątam sobie kompa, nadejdzie czas na porządkowanie poczty, ale odsyfianie lapka nie zajmie mi na pewno mniej niż tydzień. W końcu jednak trzeba się nim zająć. W końcu służy mi już długo, więc też muszę o niego zadbać.
Po reinstalacji planuję lepiej i bardziej świadomie go użytkować, w dodatku dużo lepie go zabezpieczyć (co do tego, kilka naprawdę świetnych wskazówek znaleźć można tutaj : https://docs.google.com/document/d/1iiKYZJWGihNculKbEyA5agI-32EjaYuEvcTy-XTu23Y/edit)
w końcu bycie "informatykiem" zobowiązuje.
Tak czy siak, sporo mam na głowie. Okazało się, że jednak muszę przygotować nowe CV, bo czeka mnie rekrutacja do nowego projektu. W sumie cieszę się, to może być spora szansa, a dodatkowo podczas ostatnich tygodni niewiele się rozwijam, za to sporo stresuję przez użeranie się z hinduskimi kolegami - jednak przepaść mentalno-kulturowa bardzo rzutuje na współpracę, tudzież jej brak. A nuż może się powiedzie znaleźć miejsce w jakimś projekcie bardziej zbliżonym do IT?
Z nauką niestety nieco się obijam. Pomimo tego, że ostatnio uczę się nawet w tramwaju, wciąż brak mi czasu i sił (a może odpowiedniej jego organizacji i motywacji, tudzież koncentracji) aby nauczyć się wszystkiego co powinnam. Pociesza mnie to, że szykuje się długi weekend, który planuję poświęcić na naukę matematyki dyskretnej, algebry, javy i pisanie skryptów w C. Książkę do algorytmiki zostawiam na razie na przejażdżki tramwajem (chociaż ostatnio wyparła ją "Wojna w blasku dnia" Petera V. Brett'a, ale to tylko dlatego, że jest za dobrze napisana, a ja kocham tę historię, naprawdę! No i od czasu do czasu Murakami, którego książki regularnie pożycza mi koleżanka z pracy. Ale przysięgam, że tylko czasami. Nawet pomimo tego, że regularnie. No).
A jeśli już przy porządkach na komputerze, to może i małe porządki wewnątrz... Wiem, wiem. Nie wszystko na raz. Ale ostatnio wyjątkowo łatwo wyprowadzić mnie z równowagi. Wystarczy słowo i krzyczę, albo płaczę. Zawsze byłam nadwrażliwa, ale chyba potrzebuję nieco więcej wyciszenia i koncentracji. Zastanawiam się, czy nie urządzić sobie kilkudniowego postu tak na oczyszczenie ciała i ducha. Według niektórych to bardzo zdrowe, wg innych - wręcz przeciwnie, ale może pomoże, a i moje finanse na tym mniej ucierpią (ach, ten mój materializm).
No, ale dość gadania - teraz wracam do "sprzątania" i do nauki na jutrzejszego kolosa, chociaż już późno. A wyśpię się po śmierci . Tudzież na kolejnych wykładach :D
Edit: zauważyłam, że po aktualizacji wygląda to tak, jak bym opublikowała tego posta w marcu 2016. Otóż nie... To jest post z jesieni i to nawet nie tej ostatniej a co najmniej 2014. Nie pomyliły mi się pory roku, pomyliły mi się przyciski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz