http://dziecisawazne.pl/co-to-jest-homeschooling-czyli-edukacja-domowa/
Tutaj chciałam w skrócie opisać dlaczego jestem za homeschoolingiem i dlaczego właściwie o tym piszę.
Osobiście chciałabym swoje własne dzieci uczyć w domu. Niestety jest to zabronione w kraju, do którego kiedyś chciałabym wyjechać (chociaż może moje plany kiedyś się zmienią), mianowicie w Niemczech. Oczywiście nie mówię tutaj o uczeniu dzieci literek, czy generalnie uczenia się z nimi po szkole. Mówię o całkowitej rezygnacji ze szkoły (przynajmniej na pewnym etapie) i samodzielnym nauczaniu dzieci w domu. Na poziomie podstawówki i gimnazjum byłabym w stanie przekazać im odpowiednią wiedzę, co więcej- jestem pewna, że w wielu przypadkach dużo lepiej niż nauczyciele.
O homeschoolingu czytałam już wielokrotnie, ale ostatecznym argumentem "za" jest doświadczenie - siedząc z młodszymi siostrami nad ich zadaniami domowymi, widzę, jak duże czasem są braki w edukacji najmłodszych. A jedynym problemem tutaj jest zazwyczaj brak czasu - ze strony nauczyciela, żeby zmieścić się w programie, indywidualnie podejść do każdego ucznia czy chociażby dostatecznie kontrolować, czy każdy nauczył się tego co trzeba. Ze strony rodziców - niemożność przypilnowania zrobienia każdego zadania, sprawdzenia wiedzy z każdego działu itp. Niestety niewiedza szybko się kumuluje i przy braku podstaw nie da się iść dalej. Widzę to nie tylko na przykładzie moich sióstr, ale i samej siebie, moich znajomych, czy dzieci, którym zdarzyło mi się udzielać korepetycji.
Dziecko nie potrafi uczyć się samo i przede wszystkim tego należy je nauczyć w pierwszej kolejności, co nie zmienia faktu, że wskazane jest wsparcie przy każdym nowo poznawanym temacie. Dziecko po prostu potrzebuje czasu i odpowiedniego podejścia aby zrozumieć. Zresztą... czy tylko dziecko?
Co dobrego jest w homeschoolingu?
Dziecku przekazujemy nie tylko czystą "szkolną" wiedzę. Owszem, musimy przystosować program do ogólnie narzuconych wymagań edukacyjnych, aby dziecko mogło zdawać testy. Jednakże oprócz tego tworzymy z dzieckiem lepsza więź, przekazujemy mu najważniejsze wartości i możemy na bieżąco odpowiadać na jego pytania, nie tylko te dotyczące matematyki czy języka polskiego, ale również całkiem zwyczajnie i te, które dotyczą codziennego życia.
Dodatkowo okazuje się, że dzieci uczone w domu, nie tylko więcej umieją, ale jednocześnie mniej czasu spędzają na nauce (wg niektórych źródeł jest to do 5 godzin lekcji dziennie + żadnych "zadań domowych"). Lekcje domowe często są ciekawsze niż te prowadzone w szkole (rodzice wymyślają różne sposoby na ich urozmaicenie).
Co z argumentami, które często przedstawiają ludzie będący przeciwko tej metodzie nauki?
- Brak integracji z rówieśnikami: niemal nigdy nie jest to prawdą. Rodzice uczący dzieci w domu deklarują najczęściej, że dbają o to aby ich dzieci spędzały dużo czasu z innymi dziećmi- zapisują je na zajęcia dodatkowe (np. sportowe), dbają o dobre kontakty z sąsiadami, znajomymi, którzy również posiadają dzieci.
- Brak dostępu do pomocy naukowych oferowanych przez szkołę: pomoce naukowe? Nie wiem jak u was, ale w wielu szkołach jedyne pomoce naukowe to tablica i stare mapy. Nie ma czasu ani dostatecznego wyposażenia do przeprowadzania eksperymentów chemicznych, a inne pomoce często są przestarzałe, zniszczone, albo po prostu nauczycielom brak czasu na ich używanie. Rodzice często bardziej dbają o to, aby z dzieckiem przeprowadzić proste eksperymenty (które dziecko może zobaczyć z bliska, a nie z ostatniej ławki w szkole), zabierać je do muzeum, zoo, ogrodu botanicznego czy prezentować odpowiednie książki, ilustracje itp. Często naukę poprzez zabawę stosuje się w przypadku nauki matematyki tak często nienawidzonej przez dzieci po typowej nauce w szkole, a przecież tak ciekawej i rozwijającej! (To oczywiście moje zdanie).
- Przekazywanie wiedzy uzależnione od poziomu wykształcenia rodzica: rodzice nierzadko edukują się sami na bieżąco, aby móc jak najlepiej przekazać wiedzę dziecku. Wielu decyduje się też na opłacenie korepetytorów w przypadku przedmiotów, z którymi radzą sobie gorzej (głównie języków obcych). Rozsądny rodzic zdaje sobie sprawę z tego co umie, a czego nie i potrafi temu zaradzić tak, aby dziecko wyszło na tym jak najlepiej.
- Brak możliwości samorozwoju rodzica-nauczyciela: To według mnie bzdura. Wszystko zależy od tego jak rodzic pojmuje samorozwój. Nieczęsto edukacja domowa wręcz pomaga rodzicowi się rozwijać. Uczące dzieci matki (bo zazwyczaj są to matki) podkreślają jak na początku obawiały się utraty czasu dla siebie, możliwości podjęcia stałej pracy, a potem całkowicie zmieniały zdanie czując, że realizują się dzięki edukacji domowej i coraz to nowych pomysłów na spędzanie czasu z dzieckiem. Dobrze zorganizowana osoba jest w stanie również podjąć dodatkową pracę jeżeli czuje taką potrzebę.
Jakie według mnie są przeszkody, które może napotkać rodzic, czy wady homeschoolingu? Nie da się ukryć, że nie każdy może sobie na luksus uczenia dzieci w domu pozwolić.
Po pierwsze trzeba mieć na to czas. Zdarza się, że niemożliwa jest rezygnacja nawet jednego z rodziców z tradycyjnej pracy.
Po drugie pieniądze. Co zresztą łączy się z czasem. Zazwyczaj jest tak, że jeden rodzic pracuje, a drugi siedzi w domu. W Polsce niewiele rodzin jest w stanie utrzymać się w taki sposób. Co więcej, dodatkowe zajęcia, pomoce naukowe czy korzystanie z pomocy korepetytora - to wszystko równa się koszty. Niestety nierzadko spore. I chociaż można wiele materiałów naukowych znaleźć za darmo w internecie, korzystać z bibliotek czy tworzyć własne pomoce (o ile ma się odpowiedni pomysł), są wydatki których nie da się uniknąć.
Jednak największym według mnie problemem mogą być sami rodzice - nie każdy nadaje się do uczenia, nie każdy potrafi przekazać wiedzę, nawet jeśli ją posiada. A co w dodatku kiedy jej nie posiada? W ostatnim przeczytanym przeze mnie artykule znajdowało się bardzo trafne sformułowanie pod którym podpisuję się rękami i nogami : "homeschooling jest dla każdego dziecka, ale niestety - nie dla każdego rodzica".
Tak czy siak uważam, że domowa nauka to lekarstwo na wiele współczesnych problemów społecznych. Uczymy dzieci czegoś więcej niż dodawania, spędzamy z nim czas, pozwalamy czuć się bardziej kochane i doceniane. I szczerze mam nadzieję, że jeśli kiedyś będę miała dzieci (a przecież bym chciała) będę mogła pozwolić sobie na to, aby uczyć je w domu. Zdaję sobie sprawę z tego, że to niełatwe zadanie i ogromna odpowiedzialność, ale kto podoła jak nie ja? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz